Текст песни
ГОРЫ И ЛЕСА ПЫЛАЮТ
Горы и леса пылают в предвечерней мгле,
И по склону дня солнце спать ушло.
Горы и леса, пылая, не заменят мне
Твоего письма, слов твоих тепло.
Разделят нас широкий ров,
Глубины рек, даль берегов.
Разделит нас зло наших душ,
Но я и так тебя найду.
Горы и леса пылают, прежде чем стемнеть.
Снова минет ночь, день минует вновь.
Горы и леса, пылая, не заменят мне
Твоего лица, тихих твоих снов.
Разделит нас длиннейший год,
Глупейший спор, обид подсчёт.
Разделит нас зло наших душ,
Но я и так тебя найду.
-------------------------------
PŁONĄ GÓRY, PŁONĄ LASY
(S.Krajewski - J.Kondratowicz)
Płoną góry, płoną lasy w przedwieczornej mgle,
stromym zboczem dnia, słońce toczy się.
Płoną góry, płoną lasy, lecz nie dla mnie już,
brak mi listów twych, ciepła twoich słów.
Rzuć między nas, najszerszą z rzek,
najgłębszy nurt, najdalszy brzeg.
Rzuć między nas, to co w nas złe,
a ja i tak, odnajdę cię.
Płoną góry, płoną lasy, nim je zgasi zmierzch
znowu minie noc, znowu minie dzień.
Płoną góry płoną lasy, lecz nie dla mnie już,
brak mi zwierzeń twych, ciszy twego snu.
Rzuć między nas, najdłuższy rok,
najskrytszy żal, najgłupszy błąd.
Rzuć między nas, to co w nas złe,
a ja i tak odnajdę cię.
Перевод песни
Mountains and forests are burning
Mountains and forests are burning in the eternal darkness,
And on the slope of the day the sun went to bed.
Mountains and forests, dusting, will not replace me
Your letter, your words are warm.
They will share a wide moat,
The depths of the rivers, the distance of the shores.
The evil of our souls will share us,
But I will find you.
Mountains and forests burn before getting dark.
Blowjob the night again, the day will pass again.
Mountains and forests, dusting, will not replace me
Your face, your quiet dreams.
Will share us the longest year,
A stupid dispute, insults count.
The evil of our souls will share us,
But I will find you.
-----------------------------------
Płoną góry, płoną lasy
(S.Krajewski - J.Kondratowicz)
Płoną grry, płoną lasy w przedwieczornej mgle,
Stromym zboczem dnia, słońce toczy się.
Płoną góry, płoną lasy, lecz nie dla mnie już,
Brak Mi Listów Twych, Ciepła Twoich Słów.
Rzuć między nas, najszerszą z rzek,
najgłębsy nurt, najdalszy brzeg.
Rzuć między nas, to co w nas złe,
a ja i tak, odnajdę cię.
Płoną góry, płoną lasy, nim je zgasi zmierzch
Znowu minie No, znowu minie dzień.
Płoną góry płoną lasy, lecz nie dla mnie już,
Brak Mi Zwierzeń Twych, Ciszy Twego Snu.
Rzuć między nas, najdłuższy rok,
Najskrytszy żal, najgłupszy błąd.
Rzuć między nas, to co w nas złe,
a ja i tak odnajdę cię.